poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 1

Olivia's POV
- To jest wasza nowa koleżanka z klasy, Olivia. Olivio, przedstawisz się?
- Cześć. Jestem Olivia. Olivia Hale. Miło mi was poznać.
Kilka osób kiwnęło głową. Mimo wszystko byłam tak wystraszona, że nie mogłam regularnie oddychać.
- Olivio, zajmij proszę miejsce i wyciągnij swoje podręczniki. - pani Rogers obdarzyła mnie przyjaznym uśmiechem.
- Oczywiście. - powiedziałam cicho i odwzajemniłam uśmiech.
Bardzo miło z jej strony, że chce mi pomóc. Ale obawiam się, że nawet tak sympatyczna osoba, jak pani Rogers, nie będzie w stanie dodać mi otuchy.
Rozglądam się za wolnym miejscem. Żałuję, że w sali nie ma pojedynczych ławek. Tak byłoby o wiele prościej. Odnajduję wzrokiem dwa wolne krzesła: pierwsze obok drzemiącego chłopaka z tatuażami na prawej ręce, drugie obok pochmurnej dziewczyny, która rysuje na stronie z podręcznika. Wybieram drugie krzesło.
Otwieram torbę i wyciągam podręczniki oraz piórnik z najpotrzebniejszymi przyborami. Zerkam w stronę mojej nowej sąsiadki z ławki. Niewzruszona moją obecnością maluje dużą kotwicę na czterdziestej siódmej stronie podręcznika.
- Dobrze rysujesz. - mówię cicho, aby nie przeszkodzić pani Rogers w lekcji. Siedzimy w trzecim rzędzie, więc przypuszczam, że wszystkie szmery z naszej ławki dochodzą uszu nauczycielki.
Dziewczyna podnosi wzrok. Patrzy na mnie, a potem wraca do konturowania kotwicy. Zaczynam żałować, że nie dosiadłam się do drzemiącego chłopaka. Przynajmniej miałabym pewność, że on nie ignoruje moich słów celowo.
- Olivia Hale!
Dziewczyna w ławce przede mną odwraca się. Wyglądem przypomina estońską modelkę Carmen Kass. Moje spostrzeżenie okazuje się celne.
- Mam na imię Margo. Pochodzę z Estonii. Masz na nazwisko Hale, dobrze usłyszałam? To tak jak Derek Hale, wilkołak z Teen Wolf! Oglądasz Teen Wolf? - słowa wystrzeliły z jej ust jak z procy. Przyjęłam do wiadomości, że ma na imię Margo i pochodzi z Estonii. Oraz to, że jest bardzo rozgadana.
- Nie oglądam tego typu seriali. Nie oglądam żadnych seriali. - odpowiedziałam i posłałam dziewczynie słaby uśmiech.
- Żałuj! Masz spore zaległości do nadrobienia. Skąd Ty się tutaj wzięłaś w połowie semestru?
- Margo Rei! - pani Rogers odwróciła wzrok od papierów i spojrzała w stronę Margo.
- Przepraszam panią bardzo, pani Rogers. Jestem ciekawa nowej koleżanki z klasy. - odpowiedziała skruszona Margo.
- Rozumiem, ale możesz porozmawiać z Olivią na przerwie, teraz przeszkadzasz mi w pracy.
Odwróciłam wzrok. Dostrzegłam, że moja sąsiadka z ławki patrzy na mnie ukradkiem. Postanowiłam skorzystać z okazji i zapytać, na której stronie mam czytać. Wyciągnęła rękę po mój podręcznik, przekartkowała go i wskazała na numer strony w prawym dolnym rogu. Grzecznie podziękowałam i zaczęłam czytać. Tekst opowiadał o nastoletniej dziewczynie z problemami o podłożu psychicznym. Przetarłam oczy. Zapowiadał się trudny dzień.
~*~
Nadszedł czas na przerwę obiadową. Skierowałam się do stołówki. W połowie drogi poczułam delikatne szarpnięcie za pasek od mojej torby. Odwróciłam głowę.
Za mną stała Margo Rei.
- Wybierasz się na lunch? Chcesz iść razem ze mną?
Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia.
- Super. Olivio, dobrze wiem, jak to jest być nowym w szkole. Ale nie bój się, liceum Open Doors nie jest takie straszne, jak je malują. Sama widzisz, pani Rogers jest bardzo miła i daje nam dużo luzu. Jessica może rysować w środku podręcznika, Arnold drzemie całą lekcję, Luke flirtuje z Rosie.
- Dziewczyna, z którą siedzę w ławce ma na imię Jessica? - zapytałam.
- Tak. Nie odezwała się do Ciebie ani słowem, prawda? Musimy być wyrozumiali dla Jessiki. Jej tata był marynarzem, kilka miesięcy temu zaginął gdzieś na morzu. Od tego czasu z nikim nie rozmawia. Wychowuje ją babcia. - Margo z politowaniem pokiwała głową.
- Rozumiem. To wszystko wyjaśnia.
Weszłyśmy do stołówki. Była olbrzymich rozmiarów. Prawie wszystkie stoliki były już zajęte, mimo to przy stanowisku, gdzie wydawano lunch stała długa kolejka.
- Nie przejmuj się. Mój dobry przyjaciel Bradley, który należy do drużyny koszykówki, stoi na samym początku. Przepuści nas. - uśmiechnęła się Margo.
Margo ujęła mój nadgarstek i zaciągnęła mnie na sam przód kolejki. Usłyszałam protesty kilku osób, które czekały na swoją kolej. Nie chciałam robić zamieszania. Wolałam poczekać w kolejce tak długo, jak będzie trzeba. Grzecznie dałam to do zrozumienia Margo, lecz ona była już w trakcie zamawiania dla nas sałatek i napojów.
- Poproszę sałatkę z tuńczykiem i dietetyczną colę. A Ty, Olivio?
- Chcę to samo, co Ty.
- W takim razie poproszę dwie sałatki z tuńczykiem i dwie dietetyczne cole.
Przypomniałam sobie, że nie lubię tuńczyka. Jednak zdenerwowanie i panika zmusiły mnie do zamówienia najprostszego z możliwych. Byleby szybko i bezboleśnie.
Pani obsługująca podała nam nasz lunch. Zabrałam tacę i skierowałam się za Margo do pierwszego lepszego wolnego stolika.
- Czuję, że będziemy dobrymi przyjaciółkami. Nawet zamawiamy to samo jedzenie na lunch! - roześmiała się.
Zrobiło mi się lżej na sercu. W pierwszym dniu nowej szkoły zaprzyjaźniłam się z pewną siebie i niesamowicie towarzyską dziewczyną!
- Ja też tak czuję. - prawie roześmiałam się ze szczęścia. Napiłam się mojej coli dietetycznej. Smakowała w porządku.
Zostały dwie lekcje do końca mojego pierwszego dnia w liceum Open Doors. Postanowiłam, że nikt i nic nie może mi go już zepsuć. Miałam Margo, mój średnio smaczny lunch i sojusznika w postaci pani Rogers. To powinno wystarczyć, żeby zakończyć ten dzień w dobrym stylu.
~*~
Wróciłam do domu z przeświadczeniem, że pierwszy dzień to zazwyczaj najgorszy dzień, a skoro mój pierwszy dzień poszedł całkiem nieźle, to może być już tylko lepiej.
Mama jeszcze nie wróciła z pracy. Byłam bardzo głodna, podczas lunchu w szkole zjadłam tylko kilka liści sałaty. Wyciągnęłam z lodówki resztki spaghetti z wczorajszej kolacji i odgrzałam je na patelni. Usiadłam na blacie kuchennym i zaczęłam jeść spaghetti. Było dobre, na pewno lepsze niż mój posiłek w szkolnej stołówce. Rozbolała mnie głowa, ze stresu i nadmiaru wrażeń jak na jeden dzień. Sprawdziłam moje media społecznościowe, nie byłam rozpoznawalna i nie miałam wielu przyjaciół, więc nie liczyłam na coś obiecującego.
Zaproszenie do grona znajomych od użytkownika Margo Rei.
Zaproszenie do grona znajomych od użytkownika Rosie Maxwell.
Obydwa zaproszenia zaakceptowałam, przypominając sobie, że Rosie to dziewczyna z mojej klasy, z którą flirtuje Luke. Dokończyłam spaghetti i wstawiłam miskę do zlewozmywaku. Wyciągnęłam z torby moje podręczniki i rozłożyłam je na stole w kuchni. Miałam sporo zaległości, nie tylko z serialami.
***
I oto jest pierwszy rozdział. Co sądzicie? Jestem otwarta na konstruktywną krytykę.
Kolejny rozdział nie jest jeszcze gotowy, pojawi się za tydzień lub szybciej.
Polecam przejrzeć Menu.
Serdecznie zapraszam na mojego Twittera: @lxvzy
Do następnego!

Prolog

Każdy ma w swoim życiu taki moment, w którym priorytetem jest nie rozpłakać się. W pierwszym dniu szkoły zostałam publicznie zmieszana z błotem. Stałam na środku, powstrzymując łzy i walcząc ze sobą. Czułam falę gorąca, która zalała moje ciało. Widziałam ich pogardliwe miny, słyszałam ciche szepty pełne wyzwisk. Czułam, że miękną mi kolana. Pamiętam, że się przewróciłam. Leżenie na zimnej podłodze sprawiło mi ulgę. Ktoś kopnął mnie w piszczel. Do moich uszu dotarł przeraźliwy śmiech. Byłam bezsilna. Jak mogłam wierzyć, że po tym, co mnie spotkało, będę lubiana w nowej szkole? Frajerka.